Poradnik dla rozpoczynających przygodę z genealogią


Jak zacząć? Gdzie szukać, gdy nasza rodzina pochodzi z terenów warmińsko-mazurskiego? Nie jest to proste pytanie, ponieważ położenie geograficzne powoduje, że teren ten nie należy w całości do jednego tylko towarzystwa genealogicznego, a i dokumenty są rozsiane po kilku archiwach. W kilku częściach chciałabym przybliżyć z jakich źródeł warto skorzystać i jak z bardzo małego „krzaczka” zbudować sobie ogromne drzewo z przodkami.

„Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości , ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości” Józef Piłsudski.


Czas start! 🙂

PIERWSZE KROKI

1. Banalny, ale jakże ważny początek – trzeba zacząć od siebie, od rodziców, dziadków… Należy spisać, co wiemy, co wiedzą rodzice, dziadkowie czy reszta dostępnej nam fizycznie rodziny. Dobrze jeśli podane informacje możemy potwierdzić aktami zgonów, ślubów czy urodzenia, albo chociaż danymi spisanymi z nagrobków (chociaż tu trzeba uważać, bo zdarzają się na nich błędy!). Ważne są daty, miejscowości, imiona dzieci, małżonków, rodziców, zawody. Lepiej zapisać więcej, niż potem żałować, że ma się za mało.

2. Oprócz suchych informacji ważne są również rodzinne legendy i ploteczki. Warto je spisać lub nagrać, ponieważ często tkwi w nich jakieś ziarenko prawdy. Jednak wszelkie opowieści o rodzinnych majątkach, hrabiach i bohaterach wojennych trzeba będzie potem w trakcie poszukiwań w archiwach czy urzędach zweryfikować. Generalnie to wszystko na co nie mamy papieru/zdjęcia/fizycznej pamiątki nie traktujemy później poważnie.

3. Dokumenty dokumentami, ale najciekawsze w poszukiwaniach są stare zdjęcia. Im szybciej zaczniemy tym większa szansa, że ktoś ze starszego pokolenia będzie nam w stanie powiedzieć – kto jest na danym zdjęciu. Fotografie najlepiej „zdobywać” po całej rodzinie, bo często okazuje się, że różni kuzyni, wujkowie i cioteczno-wujeczne babcie mają po kawałku rodzinnej schedy. Tu przydaje się skaner lub dobry aparat, ponieważ mało kto chce nam przekazywać zdjęcia na zawsze 🙁 a szkoda 😛 Najlepsze są odwiedziny osobiste i wtedy można jeszcze przy okazji realizować zadania z punktów 1 i 2 😀

4. Jeśli zachowały się w rodzinie jakieś pamiątki typu: medale, stare meble, pocztówki, listy itd., również je sobie dokumentujemy, Przyszłość pokaże, że wszystko się może przydać.

Gdy już wyczerpiemy źródła osobiste, wtedy dopiero zaczynamy wędrówkę po urzędach/archiwach i odmętach internetu.

1. Jakie języki obce przydadzą nam się podczas poszukiwań? Głównie dwa, a mianowicie język niemiecki i łaciński, ewentualnie może się przydać troszkę znajomość angielskiego, ale o tym później.

W ogóle nie jest przydatny na tym terenie język rosyjski, ponieważ nigdy te tereny nie należały do zaboru rosyjskiego i dokumenty nie były prowadzone w tym języku.  Dokumenty z południowych terenów warmińsko-mazurskiego, czyli obecnego powiatu nowomiejskiego, działdowskiego i fragmentu iławskiego powstałe po 1920 roku z przerwą na lata 1939-1945 będą oczywiście w języku polskim, chociaż czasem można mieć szczęście i znaleźć część zapisków i z dawniejszych czasów w języku polskim, ale to zdarza się raczej tylko w dokumentach kościelnych. Z innych stron będą raczej tylko po niemiecku lub łacinie.

Wracając do języka niemieckiego i łaciny. Dokumenty w urzędach USC w latach 1874-1920 lub 1874-1945 oraz w kościele protestanckim były prowadzone tylko w języku niemieckim, a dokumenty kościelne katolickie przeważnie w języku łacińskim. Jednak sprawa ta zależała od księdza, więc są i parafie, które miały w niektórych latach prowadzone księgi w języku niemieckim lub nawet i po polsku (chodzi tu znowu o tereny południowe województwa).

I już w tym momencie słyszę jak niektórzy jęczą, że nie lubią/nie mieli w szkole niemieckiego czy łaciny. Proszę się w tym momencie nie zniechęcać, bo tu nie tyle chodzi o biegłą znajomość tych języków, co o rozpracowanie wzoru jak pisane są metryki. Niemcy byli skrupulatni i korzystali z gotowych wzorów/tabelek, w które wystarczyło wpisać odpowiednie dane.

2. Specjalnie zaczęłam od znajomości języków, aby nie było przerażenia, gdy podam tą stronęhttp://www.westpreussen.de/uważam, że jest najlepsza wyszukiwarka dla miejscowości  z Prus Zachodnich w tym Ziemi lubawskiej, gdy chcemy sprawdzić do jakiej parafii czy urzędu USC należała wcześniej poszukiwana miejscowość.

Wystarczy wpisać nazwę miejscowości na środku strony w  belkę – „Ortsname” i kliknąć „Suche” (uwaga można korzystać w polskich liter, ale jakby nie pokazała się poszukiwana miejscowość, to można jeszcze próbować  bez polskich liter).  Po ukazaniu się tabelki z jedną lub więcej propozycjami wybieramy sobie tą,  z odpowiednią nazwą powiatu  i klikamy na podkreślone słowo „Details”. (uwaga może być  kilka pasujących miejscowości z jednego powiatu, ponieważ czasem rozdzielano miejscowość na: stację kolejową, majątek ziemski, leśniczówkę itd. – ogólna miejscowość jest pod statusem „Landgemeinde”)

W tej wyszukiwarce jest każda najmniejsza wioseczka i również często takie osady, które już nie istnieją lub zostały wchłonięte przez inne większe. Oprócz informacji o przynależności do parafii katolickiej i protestanckiej  oraz USC (Standesamt), są tam również dane o ilości mieszkańców na początku XX wieku, przekierowanie do zobaczenia miejsca na mapie nowszej i starszej, jak również informacje w jakim archiwum znajdują się księgi oraz co ważne, z jakich lat zachowały się dokumenty. Polecam klikanie na podkreślone nazwy miejscowości lub podkreślone słowa , ponieważ są to linki bezpośrednio do archiwów polskich i zagranicznych.

3. Jeśli udało wam się zebrać dokumenty/dane w domu czy w rodzinie z ostatnich 100 lat, to właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, aby zacząć korzystać z linków do archiwów, które pokazała strona www.westpreussen.de, ale jeśli nie udało się zdobyć dokładnych informacji domowym sposobem, to wtedy niestety czeka was wizyta w odpowiednim dla danej miejscowości urzędzie stanu cywilnego. W wizycie tej przydadzą się i tak informacje zdobyte podczas rozmowy z rodziną, ponieważ gdy oczekujemy przekopania przez urzędnika kilkuset stron akt w poszukiwaniu potrzebnych aktów zgonu/ślubu/urodzenia to można niestety, ale otrzymać odmowę. Najlepiej znać chociaż mniej więcej poszukiwaną datę i miejsce. Np. w  USC Nowe Miasto Lubawskie i Kurzętnik mają indeksy alfabetyczne (spisy) dokumentów, ale w innych urzędach trzeba szukać strona po stronie.

W urzędach powinny być dokumenty – urodzenia z lat 1918-2018, śluby 1935-2018 oraz zgony 1935-2018.  Niestety w wielu regionach zniszczono dokumenty podczas ostatniej wojny, dlatego warto najpierw sprawdzić czy w ogóle istnieje to, co poszukujemy.

WIZYTA W USC

1.Co sprawi że, nasza wizyta w urzędzie będzie jak najbardziej efektywna i bezproblemowa.  Zwracając się o wydanie jakiegokolwiek dokumentu powinniśmy znać jak najwięcej szczegółów, tj. data, miejsce, dokładna pisownia nazwiska. Im więcej szczegółów podamy, tym większa przychylność urzędnika, który będzie prowadził dla nas poszukiwania.

Ważna informacja to taka, że nie musimy stawiać się osobiście do urzędu, w którym znajduje się poszukiwany dokument, a można udać się do najbliższego nam USC i zamówić sprowadzenie akt. Można też zamówić go za pomocą platformy e-PUAP. Dostęp do metryk zazwyczaj mają tylko zstępni i wstępni, czyli potomkowie i przodkowie, dlatego nie powinno być problemu z uzyskaniem metryki zgonu np. dziadka czy pradziadka, ale już chcąc uzyskać jakiś dokument o rodzeństwie np. babci, to można napotkać barierę. Podobnie niektórzy urzędnicy nie będą chcieli wydać dokumentów dotyczących rodziny naszego męża czy żony, ale w dużej mierze wszystko zależy od urzędnika i jego widzimisię.

Kolejna ważna informacja to rodzaj potrzebnego dokumentu. Można poprosić od odpis skrócony lub zupełny (różnica nie tylko w cenie), ale najbardziej przydatna do genealogii będzie kopia (skan lub zdjęcie) metryki i ta właśnie wersja jeszcze do tego jest najtańsza!!!  Zdjęcie można wykonać osobiście lub poprosić o wykonanie urzędnika, chociaż nie ma on takiego obowiązku. Mówimy tu niestety o sytuacji, gdy urzędy były normalnie otwarte, a nie pracujące podczas pandemii.

2.Jeśli wyciągnęliśmy wszelkie możliwe informacje z USC, ale nadal mamy niedosyt, bo np. jakieś roczniki dokumentów zaginęły w okresie ostatniej wojny, to w warmińsko-mazurskim mamy ten luksus, że większość danych można odtworzyć na podstawie ksiąg metrykalnych znajdujących się w parafii. Znaczy to, że tak jak i obecnie np. dane o urodzeniu dziecka będą w metryce urodzenia jak i również w metryce chrztu. Oczywiście dotyczy to osób należących do kościoła katolickiego. Jeśli nasi przodkowie byli wyznania protestanckiego, to dokumenty z lat ok 1900-1945 nie zawsze będą dostępne na terenie Polski, a znajdują się dokładnie w archiwum w Berlinie. Chociaż np. archiwum państwowe w Olsztynie ma też jakieś szczątki ksiąg protestanckich. Jeszcze trudniej będzie z dokumentami osób wyznania mojżeszowego, ponieważ wiele z nich zostało zniszczonych podczas ostatniej wojny. Ale jeśli zachowały się księgi USC, to wpisy o takich osobach będą pomiędzy innymi wpisami. Tu trzeba się dowiadywać o konkretne miejscowości.

Dokumenty kościelne znajdują się częściowo w parafiach, nie ma ustalonych konkretnie ram czasowych,  a częściowo w archiwach. Warto obejrzeć zasoby archiwum państwowego w Olsztynie, ale np. dla Ziemi Lubawskiej najbardziej zasobne jest archiwum w Toruniu, a część dokumentów można też znaleźć w Warszawie. Najlepiej wejść na stronę – www.szukajwarchiwach.gov.pl  i wyszukiwarkę wpisać poszukiwaną miejscowość (nazwa parafii lub USC) i wtedy dokładnie pokaże nam jakie lata i gdzie są dostępne.

Olsztyn – Archiwum Państwowe – http://www.olsztyn.ap.gov.pl/ generalnie zawiera głównie dokumenty z USC ( w całości z obecnego powiatu iławskiego oraz ze Zwiniarza, a częściowo, czyli lata 1874-1879 ma duplikaty ksiąg ze wszystkich innych USC z Ziemi lubawskiej).  Mało kto wie, że ma również kilkanaście ksiąg kościelnych, których nie ma w Archiwum w Toruniu. Można je znaleźć w wyszukiwarce -> strona główna ->skany digitalizacja ->nazwa zespołu ->parafie katolickie diecezji chełmińskiej – są to dokładnie pojedyncze księgi z parafii: Brzozie Lubawskie, Kurzętnik, Nowe Miasto Lub., Radomno, Skarlin, Grabowo, Lubawa, Prątnica, Sampława, Zwiniarz, Mroczno, Ostróda, Działdowo. Najważniejsze w tym archiwum jest to, że w przeciwieństwie do archiwum w Toruniu, to wszystko co znajdziemy w podanej wyżej wyszukiwarce jest od razu dostępne on-line.

Toruń – z dokumentami kościelnymi to Archiwum Akt Dawnych Diecezji Toruńskiej – http://www.archiwum.diecezja.torun.pl/ – ma dokumenty z obecnego powiatu nowomiejskiego. W zakładce Pliki do pobrania – polecam ściągnąć dokument – „Spis ksiąg metrykalnych”  i tam mamy czarno na białym dokładnie każdą parafię opisaną, jakie dokumenty są w archiwum, co jest udostępniane, a w domyśle co będzie na miejscu w parafii. I ogólnie warto poczytać na tej stronie, jak funkcjonuje archiwum i czy jest sens dla nas osobiście się do niego wybrać. Aktualnie z tamtego archiwum online na stronie szukajwarchiwach.gov.pl  dostępne są tylko dokumenty z parafii Brzozie Lubawskie.

JAK UNIKNĄĆ OSOBISTEGO POSZUKIWANIA W ARCHIWUM?

Dobrze działa Archiwum Państwowym w Olsztynie, które jeśli chodzi o metryki jest praktycznie całe dostępne on-line. Gorzej sprawa wygląda z Archiwum  Akt Dawnych Diecezji Toruńskiej czyli w skrócie AD Toruń, ponieważ instytucja ta oprócz wcześniej wymienionej parafii to żadnych swoich dokumentów nie udostępnia on-line. Ewentualnie można zamówić sobie kwerendę (czyli zlecić płatne poszukiwania konkretnego dokumentu czy danych), która jest dosyć kosztowna, gdy nie znamy konkretnej daty czy miejsca zdarzenia. Tak więc pozostaje nam osobista wizyta w archiwum, które jest otwarte od poniedziałku do piątku w godzinach od 9.00 do 15.00 po wcześniejszym umówieniu się i przy jednej wizycie można zamówić 10 pojedynczych ksiąg, których nie można w żaden sposób fotografować ani skanować, a tylko robić swoje notatki. Trzeba się liczyć również z tym, że jeśli nasza księga nie została sfotografowana to przy przeglądaniu potrzebujemy rękawiczki i ołówek do notatek. Dodatkowo z powodu pandemii nie zawsze archiwa są dostępne i trzeba sytuację śledzić na bieżąco.

Jest jednak sposób jak uniknąć chociaż częściowo wizyty w tym archiwum. Większość; niestety jeszcze nie wszystkie; księgi z tego archiwum można obejrzeć on-line za pomocą strony mormonów, a dokładnie jest to amerykańska strona https://www.familysearch.org/

Nie wnikając już w doktrynę tego kościoła okazuje się, że na portalu prowadzonym przez członków tej grupy religijnej są skany ksiąg kościelnych i nie tylko z całej Polski, jak również i z większości krajów naszej planety. Po  założeniu darmowego konta można ze swojej kanapy w domu przeglądać ich zasoby i co ważne dla osób początkujących można również strony sobie ściągać na komputer i ewentualnie prosić kogoś o pomoc w tłumaczeniu. Strona jak widać jest częściowo w języku angielskim, ale też niektóre strony wyskakują w języku polskim.

Po zalogowaniu najeżdżamy kursorem na napis „Search” a następnie klikamy „catalog”, otworzy nam się strona, na której  w kratce „place” wpisuje się poszukiwaną PARAFIĘ (nie miejscowość gdzie ktoś tylko mieszkał). Na przykładzie Nowego Miasta Lubawskiego pokażę jak przeszukiwać każdą inną parafię. Po wpisaniu miejscowości klikamy na słowo „church records”, rozwinie nam się lista z zasobem. Przy miejscowościach gdzie były jeszcze kościoły ewangelickie będzie je widać na tej liście. Niestety mormoni nie udostępniają wiele ksiąg z kościołów protestanckich, chociaż warto kliknąć dla sprawdzenia, ponieważ przy niektórych miejscowościach można przejrzeć sobie chociaż indeksy alfabetyczne, a to może się przydać przy poszukiwaniach za pomocą innej strony (będzie o tym później). Indeksy ewangelickie u mormonów można przeglądać dla m.in.: Biskupiec (ten pod Iławą) czy Lisnowo.

Klikając na kościół katolicki pokaże się zasób, który oferują nam mormoni. Niestety nie wszystkie księgi będą we wszystkich parafiach dostępne, a zdarzają się i takie pojedyncze parafie, gdzie nic nie będzie dostępne, podobno mormoni obiecują, że stopniowo wszystkie księgi, które mają sfotografowane będą dostępne on-line. Na dzień dzisiejszy dostępne są księgi przy, których znajduje się symbol aparatu. Te które mają symbol aparatu z kluczem lub szpuli z mikrofilmem są niedostępne, ale znajdują się np. w AD w Toruniu  chyba, że to księgi z innej części Polski czy świata, to wtedy znajdują się w odpowiednim dla siebie archiwum.

Za pomocą www.familysearch.org można również pobawić się w detektywa i odnaleźć rodzinę w innych krajach m.in. w USA, ponieważ na stronie tej są listy pasażerów podróżujących statkami zza ocean oraz różne spisy ludności z USA, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Tu jest o tyle szybsze szukanie, że przeważnie wystarczy wpisać imię i nazwisko osoby. Trzeba jednak czasem pokombinować z pisownią, ponieważ już przy zapisywaniu polskich danych przez Amerykanina czy Niemca następowały błędy, bo jak tu zapisać np. Grzegorz Brzęczyszczykiewicz J, a po drugie indeksy, które były robione współcześnie z dokumentów niekoniecznie napisanych pięknym kaligraficznym pismem, też są czasem błędnie zapisane. Poszukiwania te można prowadzić w zakładce „Search”->”records”. Jest tam również jeszcze więcej informacji, ale to już trzeba się samemu pobawić i poświęcić na to trochę czasu.

DROGA NA SKRÓTY

Jeśli kogoś przerażają godziny przeglądania ksiąg, to można skorzystać z pomocy. Na stronie www.geneteka.genealodzy.pl można skorzystać z wyszukiwarki indeksów. Nasi wolontariusze sprawili, że tereny województwa warmińsko-mazurskiego przestały być wreszcie białą kartą i każdego miesiąca są dodawane nowe indeksy. Jest ich aktualnie ponad 350 tysięcy.

KSIĘGI PROTESTANCKIE

Jeśli potrzebujemy dostępu do księgi protestanckiej, a nie jest ona dostępna w archiwum w Olsztynie i na stronie mormonów, to pozostaje nam jeszcze trzecia droga –płatna. Jest Niemiecka strona –https://www.archion.de/, na której jest bardzo wiele ksiąg również z terenów obecnie należących do Polski. Strona ta kosztuje 19.90 Euro na miesiąc i po upływie tego czasu po prostu kończy się dostęp, nie trzeba nic kombinować z rezygnowaniem. Mamy możliwość dowolnego przeglądania wszelkich jej zasobów. Zanim wykupi się dostęp można na niej darmowo sprawdzić sobie jakie księgi mają i z jakich lat i wtedy samemu ocenić, czy jest to nam potrzebne.

GDZIE JESZCZE?

Kolejną ważną stroną dla poszukiwaczy rodziny południowych krańców warmińsko-mazurskiego jest przeklinana przez wielu z powodu problemów technicznych  – www.genealogiawarchiwach.pl . Znajdują się na niej dokumenty z USC  z archiwum w Toruniu z lat od 1874 do +/-1910 (wszystko zależy od urzędu).  Dla niezorientowanych dlaczego dokumenty od roku 1874? Ponieważ jest to data założenia tych urzędów w Prusach, przed tą datą mamy tylko metryki wytworzone w kościele, po tej dacie dla większości wydarzeń typu narodziny/ślub/zgony będziemy mieć podwójne dokumenty, chyba, że któraś z ksiąg uległa zniszczeniu.

Strona jest bardzo łatwa w obsłudze, nie trzeba się logować,  wystarczy kliknąć na hasło „przeglądaj zgromadzone zasoby”  i jesteśmy na stronie poszukiwań. W okienko miejscowość wpisujemy miejsce, w którym znajdował się potrzebny USC  i można zaczynać poszukiwania.

Otwierając księgę, a w niej dokumenty warto skorzystać na początku z zakładki tłumaczenie. Wszystkie metryki z USC są pisane na blankietach, które mają stały układ. A klikając na „tłumaczenie” pokazuje się formularz w polskiej wersji.  Ułatwi to rozszyfrowanie wpisanych ręcznie treści. Niestety przekonanie, że w przeszłości wszyscy ćwiczyli kaligrafię jest błędne i niektórzy urzędnicy pisali naprawdę jak kura pazurem. Zdarzają się też bardzo czytelne metryki i jeśli jest możliwość  wyboru to polecam zacząć od takich dokumentów. Druga ważna porada to nieskupianie się na początku na każdym pojedynczym słówku. Lepiej najpierw wyciągać z metryk najważniejsze informacje – typu imię, nazwisko, miejscowość  i data, a kiedy oko się przyzwyczai do pisma to można pokusić się o dokładniejsze wczytanie się.  Można też mieć szczęście i potrzebny dokument mógł zostać szybciej na stronie zindeksowany, wtedy zadziała wyszukiwarka na górze strony, ale indeksy są często spisane z błędami  lub urzędnicy niemieccy wpisywali zniemczone nazwiska i imiona i trudno trafić w odpowiednią wersję. Czyli warto próbować, ale jeśli nie wyskoczy żaden pasujący wynik to proszę się nie zniechęcać, że nic nie ma.

Generalnie zabierając się za poszukiwania wśród niemieckich metryk nie należy się przerażać nieznajomością języka niemieckiego. Gdy skupimy się na danych personalnych, to tak naprawdę chcąc uzyskać podstawowe informacje przy większości dokumentów potrzebujemy tylko liczebniki porządkowe i nazwy miesięcy. Jeśli zależy nam na większej ilości danych to warto zajrzeć na strony, które posiadają nazwy zawodów i statusów niemieckich oraz w Google tłumaczu zerknąć na kilka podstawowych nazw członków rodziny typu mąż, żona, tata, mama, syn, córka… Ewentualnie można skorzystać z pomocy doświadczonych genealogów, którzy na różnych forach czy grupach na fb mogą pomóc w tłumaczeniu trudniejszych fragmentów. Ale niech ta pomoc nie polega na wrzucaniu kilkunastu metryk z hasłem „Proszę o dokładne przetłumaczenie dokumentów…”.

Grupa pomocowa: https://www.facebook.com/groups/355328595307445

Gdy mamy zebrane dane o kilku/kilkunastu członkach rodziny warto skorzystać z pomocy portalów pomagających w tworzeniu drzewo genealogiczne. Porządkuje to informacje, a czasem może pomóc w skontaktowaniu nas z osobami, które również zajmują się naszymi przodkami.

W wyborze czy lepiej pracować z drzewem online czy offline oraz jaki program warto wybrać w pewnym stopniu pomoże ten artykuł: http://www.moremaiorum.pl/program-genealogiczny-wybrac-lista-6-portaliprogramow/

Z własnego doświadczenia radzę mieć zebrane dane w kilku miejscach, czyli np. nie tylko w komputerze czy na stronie, ale również w wersji papierowej lub gdzieś na dysku zewnętrznym, uchroni to nas przed stratą w razie ewentualnych problemów technicznych.

I tu właściwie kończy się nasz poradnik dla początkujących twórców drzew genealogicznych. Następna część będzie skierowana do osób już bardziej zaawansowanych, które myślą, że wyczerpały już materiały z AD i AP w Toruniu i Olsztynie, a okazuje się, że jest jeszcze kilka źródeł, które mogą pomóc.

Więcej o przydatnych linkach: https://projektwarmia.pl/?page_id=181

Izabela Ziółkowska-Balewska